Oda do siebie.

Widzisz tę lampę jak świeci nad
tobą siedzącym martwo.

Oddychasz, bo tak ci trzeba
jej ciebie byś widział

blask mleczny,
drogę bez cienia
z cieniem tuż za tobą.

Zbliżasz się dalej, wolniej
przyspieszając w strachu
odwagi żeś w ogóle to zrobił.

Masz!

Widzisz gładź ściany, białej jak plama
na oku po kontemplacji słońca.

Masz, cień wyrasta, ten za tobą,
przed ciebie wychodzi skulony,
w ścianę się wciska i stoi!

Lampa zbyt blisko, ściany chropowatość
widzi jak ty siebie, kiedy nie patrzysz jak inni patrzą.

Kiedy zbyt blisko zaświecisz.

Dodaj komentarz