Cztery rzeczy o Tinderze.

Przesuń w prawo, jeżeli ci się podoba. W lewo, jeżeli nie. Proste. Łatwe i dostępne dla większości. Czyli gadka o Tinderze.

Cześć! Dzień dobry! Moi drodzy debile. Witam was w kolejnym wpisie, o którym myślałem od jakiegoś czasu, ale nie wiedziałem jak go ugryźć.  Kaszląc i pomrukując z bólu gardła i głupiego przeziębienia zapraszam was serdecznie na Cztery rzeczy o Tinderze.

Jak przystało na człowieka dwudziestego pierwszego wieku korzystam z serwisów społecznościowych. Facebook, Snapchat, Instagram, Twitter, YouTube to już codzienność. Do tych aplikacji ostatnio dołączył kolejny serwis tym razem stworzony głównie do randkowania. I tak, wiem. Wiem. Głupie to i w ogóle nie ma sensu, ale kilku moich znajomych znalazło kogoś przez internet i powiem wam, że to nawet wypaliło.

Dlatego myślę sobie, czemu i nie ja.  Skoro oni mogli to ja też. I tak kilka minut później zacząłem śmigać i tam. Przesuwając ludzi w lewo i w prawo. Tak zaczęła się największa komedia mojego życia.

Nie jestem pewien czy już to tutaj mówiłem, ale nie jestem fanem spotykania się online. Nie jestem też przekonany, że to ma w ogóle jakiś sens, jeżeli osoby piszące ze sobą są od siebie oddalone na więcej niż 70 kilometrów.

Mając to na uwadze moja decyzja o założeniu tam konta była, co najmniej nieprzemyślana, ale zrobiłem to, mając nadzieję, że się nie zawiodę.

I MIAŁEM RACJĘ. ZAWIODŁEM SIĘ.

Nie chce tutaj zaprzeczać czy mówić że ta aplikacja czy sama idea jest głupia, bo nie jest, ale powiem jedynie to, że dla mnie to nie wypaliło. Nie wypali i nie wypala. Dlaczego?

1

PERFEKCYJNY PROFIL

Nie będę kłamał. Jestem facetem. Nie ważne jak prostacko i szowinistycznie to brzmi zwracam uwagę na wygląd i jest on dla mnie ważny. (Tutaj fala śmiechu moich „kolegów”.)  Idąc tą myślą powinienem się cieszyć, że kiedy przesuwam kogoś w prawo to mam do tego powody i nie mam wątpliwości. Niestety prawda jest zupełnie inna.

Cytując jakiś suchy mem: „Nie rób perfekcyjnych selfie, bo kiedy zaginiesz wszyscy będą szukali tej idealnej twarzy, nie twojej.”  – Troszkę się zgadzam. Budowanie perfekcyjnego profilu nie tylko na Tinderze to jedna wielka bajka i wiem, że jestem hipokrytą, kiedy to piszę, bo robię to samo.

Nikt przecież nie napisze, że chrapie. Że ma takie i inne wady. Każdy stara się pokazać tę jak najlepszą stronę siebie i nie ważne jak bardzo chcemy być dobrzy to wszystko i tak kłamstwo. Jedno wielkie zakłamanie.

Ja na przykład wolę zobaczyć człowieka. Kiedy jest zrobiony oraz kiedy nic mu się nie chciało i wygląda jak menel. Chcę widzieć obie strony i taka sytuacja możliwa jest jedynie w realnym życiu. Życie online, a w szczególności randkowanie to dla mnie po prostu sprzedawanie siebie. Chcemy wyglądać jak najlepiej jak te parówki w Sausage Party. A ja nie kupuję ludzi, bo to niewolnictwo, po prostu.

3

PRZEMYŚLANA ROZMOWA

Wracając do sytuacji życiowej. Chcę widzieć ludzką odpowiedź. Nie ją czytać. Wolę widzieć wyraz twarzy. Zażenowanie, wstyd, niezręczność, radość i złość. To wszystko widać, kiedy rozmawiamy z człowiekiem twarzą w twarz. Nie ma tego natomiast, kiedy z kimś piszemy. Kiedy mamy czas przemyśleć swoją odpowiedź, która w tym momencie staje się nieszczera. Kiedy piszemy, ukrywamy emocje, myśli i filtrujemy tylko to, co najbardziej atrakcyjne.

A mi podoba się głupota. Ja się śmieje z gówna. Dosłownie. Nie lubię, kiedy ktoś wysyła perfekcyjnie dobrane emoji. Kiedy odpowiedź jest wykalkulowana. Ja potrzebuję żywiołu, który niestety znika za ekranem.

SEKS APLIKACJA

Tak. Tinder służy do umawiania się na seks. Takie jest moje zdanie. Tutaj nie da się znaleźć nikogo, kto jest na tyle normalny, że wie, iż nie powinno się proponować takich rzeczy w pierwszej wiadomości.

Zamiast szukać ludzi znalazłem rozrywkę odpisując na wiadomości typu: Jestem napalony(a).  Kiedy seks?

No błagam. Ja. Pisać do mnie o seksie. No błagam. Do dziewicy orleańskiej?

2

NIE UMIEMY NORMALNIE POROZMAWIAĆ.

Tinder mimo wszystko podbija rynek aplikacji randkowych i nie ma się czemu dziwić. Łatwość obsługi i fakt, iż aplikacja robi wszystko za ciebie, ty tylko musisz zacząć rozmowę sprawia, że coraz więcej ludzi chce tam być.  Nie dziwię się, że wielu także chce „robić to” przez internet. My, ludzie XXI weku nie umiemy ze sobą rozmawiać. Zamiast dzwonić wolimy pisać. Ograniczamy się coraz bardziej myśląc, że jesteśmy coraz bardziej wolni. Ułatwiamy sobie życie pozbawiając je tego, co w nim najlepsze. Żywiołu, spontaniczności i naturalności.

Nie wiem, czemu. Lubię się poznać i nie mieć żadnych zobowiązań. Rozwinąć je w trakcie znajomości. Zawrzeć przyjaźń, „romans”, a potem się zakochać. Randkowanie przez internet nastawia nas jednak od razu na ten cel. Obie strony wiedzą, o co chodzi i mnie to już nie kręci.

To był wasz głupi debil, Waszczuk.

2 myśli na temat “Cztery rzeczy o Tinderze.”

  1. Czytając ten wpis miałam wrażenie, że ja go napisałam. Naprawdę. Jakbyś mi w głowie siedział. Nie potrafię zrozumieć dlaczego niektórym ludziom trzeba tłumaczyć dlaczego rozmowa jest lepsza od pisania ze sobą. I czym się różni, bo i na takie pytanie miałam okazję odpowiadać.
    Strasznie cieplutko się na sercu mi zrobiło, że nie ja jedna tak pochodzę do tej aplikacji.

    Polubienie

Dodaj komentarz