W murach jakby konwenansu,
W ciemnym dole. Na dole. Nie tam
Gdzie reszta.? Stoję?. Nie wiem
Co mam robić?. Bo kiedy wstać trzeba
Nagle z tego dołu, jakby puszki przezroczystej,
Lepi się dotyk. Jak na wzór kleju przyciska.
Nie daje wyjść woli. Niepewnej czego się spodziewać.?
Nie wiem… ta wola znika.? Budzi się od nowa. I dyszy słaba, niby młoda.
Nie wiem… czy ona wie. Czy wola już stoi. Czy drzeć się chce..?
W ciszy głucha, słyszy jak ja.?. Tak martwa i bez sensu. Czy tak chciała? Tak.?
Nie? w niciach jakby transu siedzi. Gnije… Nie wie.
Jak ja.?