Przecież mogę lizać się publicznie.

Witajcie moi drodzy. Tak jak zapowiadałem na Facebooku, dzisiaj zapraszam was na „Waszczi ma spinę”. Trochę czasu zajęło mi, aby zdenerwować się na cokolwiek, ale w końcu okazało się, że inspiracja nadeszła wczoraj, kiedy wracałem ze szkoły. Miasto, w którym się uczę okazało się być pomocne i nawet zagościło na moim blogu.  Bez głupiego gadania zapraszam was na pierwsze w tym roku szkolnym BULGOTY.

1

10 SIERPNIA 2016. Z PAMIĘTNICZKA WASZCZIEGO.

„ Drogi pamiętniczku, wczorajszy dzień nie różnił się zbytnio od tych poprzednich, wiem, że nie lubisz jak ciągle piszę o tym samym, ale jesteś pamiętniczkiem, zrozumiesz. Zrozumiesz? No nic, dzisiaj było tak samo jak wczoraj, szkoła - dom, trochę papierkowej roboty, bo wiesz, już jestem dorosły, przynajmniej tak piszą. Ja nadal czuję się jak dzieciak.

Co do dnia, bo wiem, że nie lubisz jak się rozpisuję; wracając ze szkoły wsiadłem do miejskiego i pojechałem linią F na Narutowicza i wysiadłem idąc na PKS, no jeszcze zahaczyłem o kebaba. I nie oceniaj mnie za to, jem zdrowo.

No i tak, idę na autobus, ludzi jak zwykle pełno, na deptaku nie można przejść. Wszystkie szkoły skończyły lekcje i całe miasto wraca do domu. Ja też. Jestem już przy Rabarbarze i cały dobry humor, który został mi po szkole, a właściwie po tym jak zostałem godzinę dłużej by malować ławki, co okazało się zbędne, bo nikt oprócz mnie nie przyszedł, prysł jak za machnięciem różdżki magicznej, gdy niedaleko kina zobaczyłem to.

Jedna ławka. Dwoje ludzi. Ich osobista przestrzeń, którą sobie wydzielili nie dbając o innych. Dwoje ludzi, jedne usta. On wysysa jej dusze, ona zdaje się chcieć jej pozbyć. Siedzą sobie przy kinie i mają gdzieś, że wszędzie pełno ludzi, całują się tak jakby zaraz mieli skoczyć do trzeciej bazy. Całują się jakby mieli umrzeć bez tego „wszystkiego”, co ze sobą robili. Jak mówiłem pamiętniczku, wydzielili sobie swoją przestrzeń. Fajnie by było jakby zadbali o porządny parawan.”

Pamiętniczek nie lubi jak piszę się w nim dłużej, bolą go kartki. Reszta historii jak się domyślacie przebiegła tak, że po prostu minąłem ową parę i ruszyłem na autobus.  Jadąc nim porozmyślałem sobie trochę nad tym czy ja, aby nie przesadzam. Przecież to tylko para, która się całowała. Nic wielkiego, każdy tak robi, to normalne.

Tak, zdaje się, że to normalne, skoro jest i się dzieje. Niestety nie znaczy to, że muszę się z tym zgadzać. Wiele normalnych rzeczy wprawia mnie w złość. Dzisiaj opowiem wam o tym jak to jest lizać się publicznie i że to cholernie nie na miejscu.

TAK, TO CHOLERNIE NIE NA MIEJSCU I CHOLERNIE CHAMSKIE.

Po wielu latach już wiem, że całować się nie każdy może i nie wszędzie jest to normalne. To po prostu niegrzeczne i pozbawione jakichkolwiek zasad zachowanie, które jak widać dzieje się non stop.

2

DLACZEGO PUBLICZNE LIZANIE SIĘ JEST ZŁE?

Wbrew pozorom to aż śmiesznie proste. Pocałunek to nic innego jak akt intymny, mówię o tym w usta, i jest on zastrzeżony dla par właśnie, które w ten sposób okazują sobie miłość. Jak na razie nic w tym złego, prawda?

Tak, niestety problem zaczyna się, kiedy owa para chcąc udowodnić miłość do siebie nie udowadnia jej sobie tylko reszcie świata, co już tutaj zaczyna być chore. Całować się powinna każda para i nie ma, co do tego żadnych wątpliwości, czy to para mieszana czy jednopłciowa mam to gdzieś, całujcie się ile chcecie, ale przepraszam bardzo, nie przy mnie.

Może i wyjdę na zgorzkniałego singla, którego nikt nie całuje i dlatego tak się odzywam– bo zazdroszczę – ale naprawdę, nie tylko ja tak myślę i wiem, że nie tylko mnie to po prostu obrzydza. Siedząc sobie w kawiarni nie mam żadnej ochoty słuchać mlaskania, kiedy jesz, a co dopiero, kiedy jesz, ale język innej osoby.

Kiedy idę parkiem nie mam ochoty patrzeć na splecione języki, bo najnaturalniej w świecie, kiedy ja tego nie robię, nie mam ochoty patrzeć jak robi to ktoś inny.

3

TO PROSTE.

Przelotne całusy i przytulanie jest znośne, mogę nawet powiedzieć, że urocze, ale kiedy widzę, że wasze usta są ze sobą połączone więcej niż sekundę, zaczynam mentalnie wymiotować. Szczególnie, kiedy widzę, że ci całuśnicy są naprawdę zaangażowani w to żeby zaraz zdjąć ubrania u uprawiać seks, a to mogę sobie obejrzeć na pornhubie bez żadnych problemów. (O matko, o boże, o Jezusie, pornografia!)

TO GDZIE MOGĘ SIĘ CAŁOWAĆ!?!

Wbrew pozorom to, co mówię nie broni nikomu całowania się na świeżym powietrzu. To nie prawda. Zadbajcie jednak żeby nikt albo prawie nikt was mnie widział. To nie jara innych tak jak was. Po drugie, są miejsca gdzie pocałunki nawet te długie, są jak najbardziej usprawiedliwione. Gdzie?

Lotniska – to miejsca gdzie możecie całować się ile wlezie, bo właśnie tam łączą się pary, które były w separacji przez dłuższy czas, bo jedna połówka musiała wyjechać, to miejsce gdzie takie umizgi są jak najbardziej usprawiedliwione.

Szpitale – Tam też macie dowolność, bo przecież może się zdarzyć, że wasza połówka zachoruje. Miłe przywitanie na pewno poprawi jej humor.

Imprezy – Kiedy każdy jest pijany nikt o nic nie dba, to dlatego.

4

Wracając do „słodkiej” pary sprzed kina. Mam nadzieję, że zauważyliście ten wzrok pogardy, jaki wam wysłałem. Mam nadzieję, że przemyślicie to, co wywijaliście, czasami mam wrażenie, że to, co robiliście powinno być karalne, ale tylko czasami, nie jestem jakimś ekstremistą. A tak ogólnie to pozdrawiam, następnym razem schowajcie się za drzewo.

18 myśli na temat “Przecież mogę lizać się publicznie.”

  1. Cieszy mnie, że nie tylko ja mam takie podejście do powyższego tematu, który chwilę temu poruszałem również u siebie. Zwłaszcza, gdy do czynienia mamy z przesadnym eksponowaniem swojej miłości sobie nawzajem i przy okazji całemu światu.

    PS Określenie „umizgi” kompletnie tu nie pasuje, bo według słowników są to „zabiegi mające na calu pozyskanie względów innej osoby, najczęściej płci przeciwnej”, czyli coś bardziej w kontekście dzisiejszego podrywu, flirtu, a nie obściskiwania się ludzi w związku. 😉

    Polubienie

  2. Zakochałam się w tym wpisie i w sposobie, jaki go napisałeś. Miło się czyta. Masz 100% racji w tym temacie.
    Pozdrawiam, zdegustowana takimi sytuacjami // ksiazkiwpiekle.blogspot.com

    Polubione przez 1 osoba

  3. Udowadnianie miłości wszystkim dookoła na pokaz rzeczywiście jest chore. Na szczęście mało znam dorosłych osób, które to robią – najczęściej jest to zjawisko obecne wśród młodzieży

    Polubienie

  4. Do-kła-dnie! Mi również bardzo to przeszkadza, sama nigdy tak nie robiłam, jak spotykałam się kiedyś z pewnym chłopakiem, który na każdym kroku musiał mi udowadniać swoje wielkie do mnie uczucie, szybko uświadomiłam go, że nie jestem zwolenniczką ostentacyjnych pokazów miłości 😀 To się obraził. Ech.
    To jest po prostu niesmaczne. Zarezerwowane dla tych dwojga. Tak jak piszesz, cmoknięcie, sekundowa chwila „intymności” jest jak najbardziej na miejscu, ale długie posiedzenia.. no nie. Chociaż ostatnio, na Facebooku, widziałam zdjęcie z Katowic, gdzie w centrum miasta, hmm… para (?) nie tyle co się całowała, co Owy Pan, Owej Pani dogadzał w inny, dużo bardziej hardcorowy sposób. Cóż, te całowanie publiczne w takich momentach robi się nawet do zaakceptowania 😉
    Pozdrawiam Cię!

    Polubione przez 1 osoba

  5. Też nienawidzę, jak ludzie się migdalą w moim otoczeniu (choć przyznam, że nie zdarza się to często). Po prostu mogliby zachować swoją miłość dla siebie, rozumiem jednego buziaka, ale wpychanie sobie języki do gardeł na ulicy… bez przesady ludzie 😀

    Polubione przez 1 osoba

  6. Samo słowo „lizać się” jest nieco żałosne i obleśne, takie gimnazjalne, no może licealne, a czy dorosła osoba się liże? Lizać to może pies swojego pana czy coś tam :} Również uważam, że ludzie nie powinni tak czule okazywać sobie miłości w miejscach publicznych, jak najbardziej całus, czy przytulenie na dzień dobry, zgodzę się nawet na elegancko przytuloną parę na ławce w parku, ale faktycznie „lizanie się”, to zdecydowanie rzecz prywatna, szczególnie to dosłowne „lizanie się” 🙂

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz